Obserwatorium

piątek, 24 kwietnia 2009

20. Wizyta w bibliotece

No właśnie, wybrałam się dzisiaj do "Mojej biblioteki Nr 2", już wyjaśniam dlaczego 2.
Kiedyś, kiedyś dawno temu będąc dzieckiem, no podlotkiem raczej, należałam do biblioteki osiedlowej, czasy były wtedy takie sobie to i w mojej bibliotece było tak sobie. Księgozbiór marny, a panie tam pracujące to senny koszmar. Dwie starsze kobietki, takie co to zabić wzrokiem mogą, a już nie daj Bóg w piciu kawki przeszkodzić. Dlatego chodziłam, kiedy musiałam. Wielka tragedią i nietaktem było przekroczenie terminu zwrotu książek. I nie było tłumaczenia. "Termin jest termin drogie dziecko". W tej bibliotece zawsze czułam się jak intruz. Dlatego matura była równoznaczna z zaprzestaniem odwiedzania tego przybytku. Potem była biblioteka pedagogiczna z racji studiów, a jeszcze później nastała dobra era dla książkolubów, bo w księgarniach zaczęło pojawiać się coraz więcej ciekawych wydawnictw i tak wspólnymi siłami przy pomocy koleżanek czytających, polowało się na nowości. Jedna drugiej pożyczała to, co upolowała i tym sposobem zginęło mi sporo ciekawych pozycji.
Ale wracając do bibliotek. Ładnych kilka lat temu w budynku mojego przedszkola powstała kolejna filia Biblioteki Miejskiej i to było spełnienie marzeń. Nowości na wyciągnięcie ręki, mało tego, nowości "spod lady", no i cudowna Pani Ania (później Ania), która ciekawe książki do przedszkola mi przynosiła. I tak do tej pory ta filia jest "Moją biblioteką Nr 1".
A nie tak dawno trafiłam ponownie do biblioteki osiedlowej tej sprzed lat, tej nielubianej. Pisałam kilka notatek wcześniej, że zaprowadziły mnie tam poszukiwania siedmiu ostatnich tomików "Sagi o Ludziach Lodu". Zmiany, jakie na przestrzeni lat dokonały się w tym miejscu to oczywiście zmiany na lepsze i dlatego teraz jest to "Moja biblioteka Nr 2"
Tak więc (nie zaczyna się zdania od "więc"!!!) dzisiaj po południu trafiłam do 2, wypożyczyłam tylko cztery książki i jak zwykle znalazło się wśród nich jedno czytadło babsko-pospolite, ale już tak mam, że zawsze jedno takie w oko mi wpadnie.
A to wzięłam dzisiaj:

  1. Ben Hills "Księżna Masako. Zakładniczka Chryzentamowego Tronu"
  2. Corinne Hofmann "Biała Masajka"
  3. Corinne Hofmann "Żegnaj Afryko. Dalsze losy Białej Masajki"
  4. Ewa Białołęcka "wiedźma.com.pl"
A obecnie zbliżam się do końca "Czarnego anioła" Grahama Mastertona, być może dzisiaj skończę.
To tyle z moich dziwactw książkowych, a krzyżyki leżą i wzdychają :)

3 komentarze:

  1. Zapraszam do mnie po wyróżnienie :)
    http://malinagb.blox.pl/2009/04/Zostalam-wyrozniona.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Białołęcka jest świetna! Mam u siebie na półce i polecam gorąco. "Biała Masajka" mnie zdenerwowała. Do tego stopnia, że nie zamierzam czytać drugiej części. No, ale to ja, słyszałam tez pochlebne opinie.
    Ja swoją ulubioną bibliotekę zostawiłam w Warszawie :( Teraz zaglądam do tej w naszym Pałacyku. Powoli się przyzwyczajam, ale zawsze będę tęskniła do tej na Kubusia Puchatka...

    OdpowiedzUsuń