Sezon wędkarski rozpoczęty. Pierwszy połów w tym roku i pierwszy sukces, czyj sukces, ano nie mój, tylko mojej córki. Alicja złapała karpia i tak zapoczątkowała nasze tegoroczne wędkowanie. No fajnie, tylko ja nic nie złowiłam, ale to nic, jeszcze będę miała swoją szansę. Dla jasności – ani Ala, ani ja ryb nie jadamy (chyba, że z puszki w pomidorach!) i nie o smak tutaj chodzi, tylko o ości, jakby ktoś wyjmował to ja chętnie …
Takie okazy nam się trafiły
Takie okazy nam się trafiły
A na niwie sobótkowej niewielkie postępy. Moje maki prezentują się trochę lepiej. Teraz czas na górną część. Najpierw lewa góra, a potem już tylko prawa no …. I tło. A potem – powtórka z rozrywki.
I jeszcze zdjęcie prezentu, które obiecałam wrzucić :) W środku jest ksiązka, a to małe pod nią to śliczny stempelek. Ksiązkę juz czytam :)
jejku jakie te maki są piękne - a co z nich będzie - środek obrusu?? taki kawał materiału tam dookoła się rzucił w oczy.
OdpowiedzUsuńA zdradź co czytasz :) czyli co w tym prezencie było :)
Ale piękny hafcik!!!!!!!!!!A ryby to ja uwielbiam jeść więc na takie sztuki mi ślinka pociekła!
OdpowiedzUsuńłooooo jakie maki!! to "łoooo" to z 3-letniej bratanicy :D Nadmieniam, że to przejaw najwyższego zachwytu!
OdpowiedzUsuńRyb to ja może nie będę pokazywała moim chłopakom bo zaraz mi tu powyciągają te swoje wędki i haczyki. Niech myślą, że to jeszcze nie czas :)