Tym razem moja córka złapała jakiegoś wirucha. Ja natomiast kaszlę, jakbym gruźlicę miała. Żałuję, że wróciłam do pracy, do dzieci. Jestm niedoleczona i strasznie siada mi głos. Już tyle razy obiecywałam sobie, że ychoruję się aż do wyzdrowienia i jak zwykle wróciłam za wcześnie. I teraz będę sie męczyć. Biedne dzieci, spać przeze mnie nie mogą, przez ten mój kaszel.
W kwestii krzyżyków.... przemilczę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz