Obserwatorium

wtorek, 1 marca 2011

163. Choroba zakaźna :)

A bo te krzyżyki to zaraźliwe, że ho ho. Moja koleżanka, ta z tych "dwie lewe ręce" postanowiła spróbować wyszwania, bo jej sie moje obrazki spodobały. Wybrała się zatem do pasmanterii, pierwszej lepszej i akurat do tej, do której ja z zasady nie chadzam. Zaskupiła: kawałek kanwy - 14tki!!!, igły do haftu - grube, jak palec!!!, mulinę - nie o firme tu chodzi! i... kanwę z nadrukiem!!!!!! Wczoraj wieczorem zaczęła wyszywać - najpierw ona - nie poszło, jakoś nie wiedziała gdzie tę igłę wbijać, potem poszła do swojej mamy, która okiem znawcy rzuciła na dzieło i powiedziała: Nie tak, dziecko, co Ty robisz?? Zaczęła dziubać i ... nie poszło. Zrezygnowana koleżanka rzuciła szmatkę w kąt. Wieczorem z pracy wrócił mąż, żona, dumna z poczynionych prób pokazała mu dzieło. Zdziwił się z deka: "Coś Ty, tu k...wa narobiła??? Daj, ja spróbuję" Spróbował - nie poszło!!!
Dzisiaj zostałam dopuszczona do tajemnicy, koleżanka wyciągnęła mnie z sali "Chodź, coś Ci pokażę" No i zobaczyłam! Troje szyło i wyszyło, pewnie z dziesięć krzyżyków!!!
Jak mi to Sylwia opowiedziała to łatwo sobie wyobrazić moją reakcje, powiem, że dzieci były lekko zdziwione. A jaką kanwę sobie z nadrukiem sobie kupiła, nieduży obrazek, ale ciapanka kolorów, na jednej kratce dwa, a nawet trzy kolory - masakra.
Dlatego też dostałam pracę domową, wyszukać kilka łatwych wzorków i zanieść jutro do pracy. Bo jak robić kolejne krzyżyki to już jej dzisiaj pokazałam.
Ale po cichutku cieszę się, że kolejną osobę z bliskiego otoczenia zaraziłam krzyżykami. Jednak to groźna choroba :)

Dziewczynki serdecznie dziękuję za miłe komentarze dotyczace poprzedniego wpisu, same wiecie, jak to działa, jak dopalacz prawie :)
I chyba łatwiej będzie mi odpowiadac na komentarze bezpośrednio pod nimi, inaczej wiele słów z głowy ucieka, jak się nie odpowiada na bieżąco :)

8 komentarzy:

  1. Fajny, humorystyczny wpisik, a wypić kawkę w takiej filiżance,jak w poniższym poście też bym chciała, przepiękna ta koroneczka!
    haftowanie.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. no kanwa z nadrukiem to faktycznie niezle wyzwanie jak na pierwszy raz.ona taka sama zakrecona jak moja pracownica z tym ze ta se chociaz zakupila kanwe poduszkowa wiec xxx w rozmiarze gigantycznym

    OdpowiedzUsuń
  3. Danielo, czy Twój blog to www.haftowanie.blox.pl ???
    Ja lubię pić kawę w filiżance :)))
    Mamuśka, ta moja kolezanka to zakręcona, jak baranie rogi. Na szczęście kobieta o tym wie i śmieje się sama z siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że i mnie kiedyś będzie dane zarazić kogoś tym wirusem hafciarskim;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Renato, chyba już m,nie znalazłaś, ale potwierdzam
    www..haftowanie.blox.pl
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Marina, nawet nie wiesz, jakie to przyjemne móc kogoś zarazić, bez wyrzutów sumienia (czyli inaczej niz grypą) :)

    Danielo, byłam, widziałam, super :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najgorsza rzecz jaka może być to nadrukowana kanwa...czysty horror,wiem bo moja przygoda też od takiej się zaczęła.Z 3cm nieba zostały mi dwa krzyżyki a dołem kilka kwiatków zabrakło,a pozostałe to tak na słowo honoru mogę kwiatkami nazwać.Nigdy więcej za taką kanwę się nie wezmę,chyba że mam do niej dodatkowo schemat,bo nadruk to tylko mazaje nie do rozszyfrowania.Kanwę najlepiej sprać i wyszyć na nowo,bo szkoda wydanych pieniędzy.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pola, masz rację, nie wyszywałam nigdy na kanwie nadrukowanej, ale mam taką w domu (dostałam w prezencie, a raczej moja córka) - masakra!!!

    OdpowiedzUsuń