Zdjęcie drugie - imbryczek szósty, na kanwie Sarny.
Wróciłam teraz do pierwszej kartki mojego wielkoluda, zwanego przeze mnie wielkokrzyżem jako, że ludem to to nie jest. Po skończeniu tej kartki zaczynam kawę z kompletu kuchennego. Plany, jak widać dalekosiężne, ale wykon uzależniony będzie od wielu czynników, a najważniejzym z nich jest KONIEC URLOPU! W środę mianowicie wracam do pracy :)
Dzisiejszy dzien to był zupełnie butelkowy - lało od rana do późnego popołudnia, a nawet jak nie lało to szaro bura pogoda nie zachęcała do szukania wrażeń poza domem. Na domiar złego moja alergia akurat dzisiaj przypomniała o swoim istnieniu, a przecież ja pamiętam, że ją mam, no to po co, pytam, przypominać. Oj, ciężką mam głowę.
Super zabawa :) A efekt końcowy niepowtarzalny :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D I satysfakcja taka, że na drugim forum (wiesz!) właśnie zaczynamy kolejne The dictionary :)
OdpowiedzUsuń