Obserwatorium

środa, 4 marca 2009

3. Dwa gołębie c.d.

Ale na szczęście dzisiaj już nie o dwóch gołąbkach, bo mam przesyt.
Wracając do historii (o matko, jak to brzmi!) mojego wyszywania - po gołabkach i nasyceniu nimi nastąpiła krótka przerwa, haftnęłam wtedy dla mojej Alci takie dzieło,
które również nie doczekało się ramki, szkoda :( W czasie krzyżykowego przestoju udało mi się rozsiać zarazę i wciągnęłam moją młodą sąsiadkę Magdę w wyszywanki. Wspólna pasja zaowocowała zakupem pierwszych gotowych zestawów, a ponieważ było to wieki temu, to nawet nie pamiętam jak firma zajmowała się dystrybucją, wiem tylko, że zamawiałyśmy zestawy przez PP. I tutaj miałam trochę szczęścia, dlaczego? Już piszę. Magda zamówiła sobie dziewczynkę zbierającą kwiatki i dziewczynkę zbierającą muszelki, ja natomiast taką samą dziewczynkę muszelkową i Winiarnię. Kiedy dostałyśmy paczkę okazało się, że w mojej dziewczynce z muszelkami są dwa kawałki kanwy.
Wtedy przeszedł mi krzyżykowstręt i zaczęłam dziergać dziewuszkę, wydziergałam ją dość szybko i była taka śliczna, że zachwyciła moją ciotkę z Płocka. Nie powiem, że z wielką ochotą, ale jednak pocieszona dodatkowym kawałkiem kanwy z zestawu podarowałam obraz cioci. Jako, że nasze drogi wkrótce potem rozeszły się, to nawet nie wiem, jak ten obraz wygląda teraz.

Dosyć szybko zaczęłam kolejną dziewczynkę na "promocyjnej" kanwie i tutaj niestety nie było tak łatwo, długie przerwy spowodowały, że wyszywałam to dzieło blisko dwa lata, a potem jeszcze czas leżakowania w szufladzie i dopiero w 2006 oddałam dziewuszkę do ramiarza. Obecnie prezentuje się tak:Kolejny obraz to kolejny zestaw, wspomniana już wcześniej winiarnia, praca nad tym haftem była dla mnie szkołą i to wysokiej rangi. Pierwszy raz spotkałam się z backsitchami, łąńcuszkiem i takim ściegiem, którym robiłam płatki kwiatów. Na szczęście do zestawu dołączona była ulotka z rysunkami, więc metodą prób i błędów obraz skończyłam. I oczywiście, jak tradycja moja każe przed oddaniem do ramiarza - leżakowanie w szufladzie. Teraz obrazek wisi w moim pokoju i zbiera pochwały od gości.
Co było potem??? Potem odkryłam hasło dostępu do jaskini pełnej złota i innych kosztowności. Przebyłam taką drogę: zakup komputera - instalacja internetu - oglądanie galerii internetowych z haftami - forum krzyżykowe na gazecie - świat krzyżyków stanął przede mną otworem.
Spotkałam tutaj ludzi, którzy podzielają moją pasję, obce osoby pragnące pomagać tak po ludzku, bezinteresownie, odnalazłam miejsca, bez których nie wyobrażam sobie dnia, odnalazłam moją krzyżykową oazę.
ciąg dalszy nastąpi

A co dzisiaj? Dzisiaj byłam w pasmanterii, chciałam kupić igły, którymi ostatnio wyszywam. Kupiłam je jakiś czas temu przez przypadek i okazały się fantastyczne. Wyprodukowała je firma "Prym", są zgrabniutkie, malutkie i eleganckie, mają złote uszko i według mnie wyszywa się nimi idealnie. Próbowałam już różnych igieł i te są naj... No, i okazało się, że ich nie ma i przez czas jakiś nie będzie, bo firma ma jakieś problemy. Żałuję bardzo, chciałam zrobić sobie zapas i nic z tego, ale za to nabyła po raz pierwszy Aidę (chyba 16-tkę) w kolorze ecru, w przystępnej cenie, ciekawe tylko, jak będzie się na niej wyszywało. Ale o tym to się na razie nie przekonam, bo zarówno krosno, ja i tamborek mam zajęte. Zasady mojej nie zmienię, nie zacznę nowego, zanim nie skończę starego. A co wyszywam, to pokaże jak już w opowieści swojej dotrę do współczesności. O matulu, ta moja historia to prawie, jak saga Ludzi Lodu :)

8 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze się czyta tą twoją sagę Ludzi Lodu. Super masz zasadę ja niestety do niej jeszcze nie dojrzałam ;) lubię zmiany :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię zmiany, ale ta zasada to moje dobro nienaruszalne :)))
    *Święta nie jestem, mam co nieco za uszami (niedokończone obrazki skrzętnie chowam, żeby nikt nie widział, ja też ich nie widzę i jest ok)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do niedawna też miałam taką zasadę. Zmieniłam ją, bo w każdy weekend wyjeżdżam i nie mogę zabierać ze sobą dużych obrazków więc najczęściej mam taki "zestaw podróżnika" :) Teraz jeździ ze mną tygrysek.
    Realko droga, piszesz świetnie, ja chcę częściej takie Sagi!
    Buziaki
    Porzeczkowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko, jestem zwierzęciem domowym, w zwiążku z sytuacją rodzinną raczej przebywam w domu, dlatego stosunkowo łatwo jest trzymać się mojej zasady. Ale jak oglądam Wasze prace, przerywniki i przerywniki przerywników to mnie skręca w środku, że macie tak dużo obrazów, a u mnie cały czas to samo :)
    Dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To samo, ale za to jak pięknie! Nie liczy się ilość przecież, ważna jest przyjemność haftowania, a to wszystkie rozumiemy :)
    Całuski
    Porzeczkowa

    OdpowiedzUsuń
  6. ...to ja wykupuję prenumeratę Twojej sagi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. renatko jeszcze troche a pobijesz nasza ukochana autorke sag norweskich na glowe...
    jak wiec dzielo twoje drukiem sie ukaze to pamietaj o jednym egzemplarzu dla wielbicielki sag

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszka, masz jak w banku :)

    OdpowiedzUsuń